sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 15

* 3 miesiące później *
Jak co dzień wysiadłam z autobusu. Kolejny dzień szkoły. Kolejny dzień, który strasznie mi się ciągnął... Kolejny dzień smutku, załamania. Dobrze, że mam Nikole. Tak naprawdę to tylko na nią mogę liczyć. Nie licząc taty... Przez wakacje jak i kilka tygodni przed nimi nie widziałyśmy się w ogóle. Niki musiała wyjechać do rodziny, bo jakaś jej ciocia czy babcia była ciężko chora. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i wyzdrowiała. W sumie to w tym słonecznym czasie mnie też nie było w mieście. Razem z tatą wyjechaliśmy do jego nowej dziewczyny. Tak, nie myliłam się. Ojczulek pokochał jakąś kobietę. Pani Marzena jest bardzo miłą, sympatyczną a przede wszystkim kochaną osobą. Cieszę się, że tato ją poznał. Jest taki szczęśliwy. Zupełne przeciwieństwo mnie...
Do domu postanowiłam pójść przez park, po którym chodziliśmy kiedyś z Mateuszem. Od dnia rozstania nie widziałam się z nim. Dzwonił, pisał, ale ja nie chciałam rozmawiać. Mimo to strasznie za nim tęskniłam... Ale on będzie miał dziecko, ja w jego życiu już nic nie będę znaczyła. Zresztą gdyby mnie kochał Magda nie byłaby dzisiaj w ciąży. Z tego co mówiły mi koleżanki, na wakacje Mateusz wyjechał do jakiegoś wujka za granicę do pracy. Udawałam, że mnie to nie obchodziło, ale w głowie pytania same mi się układały. Czy myślał o mnie? Czy poznał tam jakąś dziewczynę? Czy jest z Magdą? Niejednokrotnie myślałam o mojej reakcji na wieść o dziecku. Może ona kłamała? Może nie jest w ciąży? Może chciała nas rozdzielić? Skręciłam w ulubioną alejkę kiedy zobaczyłam ją... Siedziała na ławce. Taka szczęśliwa. W jednej ręce miała książkę, a drugą trzymała na brzuchu. Zaokrąglonym brzuchu... W jednej chwili wszystkie  moje nadzieje ulotniły się. Na ustach poczułam gorzkie łzy. Najszybciej jak potrafiłam pobiegłam w stronę domu. Ledwo do niego wchodząc trzasnęłam drzwiami. Z pokoju wyszedł tata. Pytał dlaczego płaczę, ale ja nie chciałam z nim rozmawiać.Nic nie wiedział o zerwaniu z Mateuszem. W sumie to nawet nie wiedział, że z nim jestem. Na wakacjach jakoś się powstrzymywałam od płaczu, ale teraz nie miałam do tego siły. Powiedziałam mu, że nic się nie stało i ruszyłam do swojego pokoju. Byłam pewna, że będę miała tam spokój. Wiedziałam, że nie będzie mi przeszkadzał. Nigdy nie nalegał, żebym mu coś powiedziała.
Rzuciłam się na łóżko. Na biurku stały nasze zdjęcia. Byliśmy tacy szczęśliwi. No właśnie byliśmy... Oglądajac fotografie w oczy rzucił mi się biały, mały, okrągły pojemnik. Spojrzałam na niego i wiedziałam, że będzie moim wybawieniem. O 17 ojczulek miał wyjść na jakieś spotkanie. Dochodziła 16:45. Poczekałam w ciszy aż wyjdzie po czym ruszyłam w stronę salonu. Podeszłam do barku i wyciągnęłam z niego ulubione whisky taty. Wróciłam do pokoju, wzięłam do rąk kartkę i długopis. Po długiej chwili zaczęłam układać litery w jedną całość...

* Kilka godzin później * / * Oczami ojca Nadii *
Podjeżdżając po dom zobaczyłem sylwetkę znajomego mi chłopaka. Mateusz? Tak, to on. Co on robi tutaj o tak późnej porze? Wyszedłem z samochodu i ruszyłem w jego kierunku.
- Dzień dobry, to znaczy dobry wieczór. - Usłyszałem od chłopaka.
- Witam, co ty tutaj robisz o tej godzinie?
- Przepraszam, że tak późno, ale dowiedziałem się niedawno, że wrócił pan z Nadią do miasta. Chciałem z nią porozmawiać, ale nie odbiera ode mnie telefonów ani nie otwiera drzwi. Zauważyłem, że nie ma pańskiego samochodu więc postanowiłem poczekać. Mogę wejść? Na 15 minut? Porozmawiać z Nadią?
- No dobrze, skoro musisz. - odpowiedziałem.

* Oczami Mateusza *
Ucieszyłem się bardzo, że w końcu będę mógł normalnie porozmawiać z dziewczyną. Po otworzeniu drzwi przez ojca Nadii ruszyłem w stronę jej pokoju. Drzwi były otwarte. Wszedłem najciszej jak umiałem na wypadek gdyby już spała. Zapaliłem lampkę na jej biurku. Po środku leżała jakaś kartka. Zacząłem ją czytać:

" Tato! Dziękuję za to, że byłeś przy mnie przez całe życie. Kocham Cię najmocniej na świecie, ale nie potrafię już tak dłużej... Po prostu nie potrafię... Mam do Ciebie wielką prośbę. Przekaż Mateuszowi ( temu chłopakowi, którego tak lubiłeś ), że bardzo Go kocham. Mimo wszystko. Do rzeczy: nie będę Ci tłumaczyła dlaczego tak się zachowałam. Nie zrozumiesz tego. Może Mati coś Ci o tym powie... Teraz jak to czytasz, mnie już nie będzie... Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Tam gdzie trafię będzie mi o wiele lepiej. W końcu znowu zobaczę uśmiech Mamy.
Kocham Cię bardzo. :* Twoja córka Nadia "

Po skończeniu ostatniego zdania nie wiedziałem co mam zrobić. Wybiegłem z pokoju i zacząłem krzyczeć
- Niech pan dzwoni po pogotowie!!! Szybko!!!
Ojciec Nadii nie wiedział o co chodzi. Przybiegł na górę i podbiegł do łóżka dziewczyny. Po chwili złapał za telefon i zaczął dzwonić po pogotowie. Po rozmowie podałem mu kartkę. Sam w tym czasie podszedłem do łóżka.
- Nadia, obudź się! Słyszysz?! Nie możesz mi tego zrobić! Rozumiesz?! Nie możesz!!! Nadia, słońce otwórz oczy! Proszę Cię...

                                                                       ***
- Niech pan się odsunie. - usłyszałem krzyk lekarza.
- Ona to przeżyje, prawda? - pytałem i płakałem.
Ojciec Nadi robił to samo.
- Z tego co widzę i po zrobieniu szybkiego badania nie potrafię panu tego powiedzieć. Dziewczyna spożyła dużą dawkę leków nasennych, które potem popiła alkoholem. Nie wiadomo czy jej serce wytrzyma. - słyszałem jak przez mgłę.
- Kochanie, nie możesz mnie zostawić, nie możesz....

_______________________________________________________________________

Nie ma rewelacji, ale mam nadzieję, że chociaż torchę się podobało. :)


1 komentarz:

  1. Rewelacja,rzeczywiscie sie wzruszylam. Mam nadzieje, ze Nadia nie umrze. Czekam na nastepny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń