sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 14

* Następnego Dnia *
Obudziłam się wcześnie rano. Zobaczyłam, że mam jedną nieodczytaną wiadomość od Mateusza. Chłopak nie został u mnie na noc. Nie to, że się nie zgodziłam, bo chciałam, ale zadzwoniła jego mama i musiał wracać do domu. Trochę było mi smutno z tego powodu, ale z tego co mówił była to jakaś poważna sprawa. W smsie napisał, że przeprasza, że nie zadzwonił i, że bardzo mnie kocha. Jakie to było słodkie! Chciałam z nim porozmawiać, ale stwierdziłam, że tak wcześnie nie będę go budziła. Postanowiłam wziąć prysznic co nie było łatwością ze złamaną nogą. Po kąpieli zobaczyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od taty. Szybko do niego oddzwoniłam. Ojczulek opowiadał, że jest mu tam dobrze co nie zmienia faktu, że za mną tęskni. Też za nim tęskniłam. Nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długi czas. W jego głosie wyczułam jaką dziwną radość. Gdy go o to zapytałam, powiedział, że tylko mi się wydaje. Nie wydawało mi się na pewno. Był szczęśliwszy niż zawsze. Nie wiedziałam dlaczego, ale po chwili dotarło do mnie coś bardzo ważnego. Pomyślałam, że może na wyjeździe kogoś poznał. Bardzo bym się cieszyła. Po śmierci mamy tato nie chciał się z nikim związywać. Za bardzo ją kochał. Nieraz słyszałam jak rozmawiał z ciocią o tym, że nawet jakby się zakochał nie chciałby być z tą kobieta. Martwił się o to jak ja bym zareagowała. Nie miałabym nic przeciwko. Cieszyłabym się z tego. Ale on tak postanowił i zamierzał już nigdy z nikim być. Do teraz. W sumie to nawet nie wiem czy dobrze myślę. Miałam nadzieję, że tak. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Kiedy w końcu do nich dotarłam i otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętą mordkę Matiego. Chłopak szybko przekroczył próg po czym szybkim ruchem wziął mnie na ręce. Nic nie dawały moje sprzeciwy i piski. Nie chcąc mnie wypuścić zaczął iść w stronę schodów. Wchodzą do mojego pokoju zaczął mnie całować. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo za tym tęskniłam. Nie widzieliśmy się zaledwie kilka godzin, a ja miałam wrażenie jakby minęło kilka miesięcy. Tak bardzo go kochałam.

* Oczami Mateusza *
- Mogę cię o coś zapytać? - usłyszałem pytanie ze strony Nadii.
- Jasne, o co chodzi?
- Kochasz mnie? - roześmiałem się.
- Przecież wiesz.
- A może nie jestem pewna?
- Słonko, kocham cię najbardziej na świecie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - odpowiedziałem po czym lekko musnęłem usta mojej ślicznotki.
- Ale naprawdę? Obiecujesz, że mnie nie zostawisz?
- Naprawdę. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że mógłbym cię zostawić. Za bardzo cię kocham. A dlaczego pytasz?
- Tak jakoś...

* Oczami Nadii *
Po wypowiedzeniu moich słów Mateusz zrobił bardzo dziwną minę. Nie wiem dokładnie co oznaczała. Nie zdążyłam zapytać kiedy zadzwonił jego telefon.
- To mama. - oznajmił mi po skończeniu rozmowy.
- Chciała, żebym przyjechał, bo babcia nas odwiedziła i wiesz nie wypada odmówić...
- Nie no jasne, jedź do niej. Przecież rodziny nie wolno wystawiać. A zwłaszcza jak babcia przyjechała. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Pozdrów ją ode mnie. - mój chłopak uśmiechnął się po czym zaczął wychodzić.
- Ej ej, a ty o czymś przypadkiem nie zapomniałeś? - zaśmiałam się.
- A no tak. - Mati walnął się w czoło i wrócił po bluzę.
- Nie o to mi chodziło. - mruknęłam nieco obrażonym tonem.
- Słońce, spieszę się... Powiesz o co chodzi?
- W sumie to o nic ważnego. Dobra, idź już sobie.
Ten nic już nie mówiąc wyszedł z mojego pokoju. Przez chwilę miałam jeszcze nadzieję, że wróci, zorientuje się o co mi chodziło. Ale nie, nie stało się tak. No cóż.
Jakieś 15 minut po wyjściu Mateusza ponownie usłyszałam dzwonek. Do drzwi starałam się dotrzeć dosyć szybko, ale poszło mi jeszcze gorzej niż wcześniej. Otworzyłam je z uśmiechem i słowami:
- Jednak sobie przy... - przez chwilkę myślałam, że to mój chłopak dlatego zdziwiłam się bardzo widząc przede mną zupełnie nieznajomą mi dziewczynę. Jeszcze bardziej zdziwiłam się kiedy ona nie pytając mnie o zgodę weszła do MOJEGO DOMU!
- Pewnie nie wiesz kim jestem? To ja ci powiem. Mam na imię Magda. I musimy porozmawiać. - powiedziała po chwili.
- Najpierw powiedz mi dlaczego bez mojej zgody weszłaś do mojego domu? Kim ty w ogóle jesteś?
- Nie mam czasu ci wszystkiego tłumaczyć. Chciałam ci tylko coś pokazać. - uśmiechnęła się głupio i wyciągnęła z torebki zdjęcie, które po chwili mi oddała.
- Co to jest? Po co mi to pokazujesz?
- Nie widzisz? Na tym zdjęciu jest dziecko twojego chłopaka. - popatrzyła się na mnie i złapała się za brzuch.
- Za 7 miesięcy Mateusz zostanie tatusiem. Nie pochwalił ci się?
Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie co ona mi powiedziała. Magda - to z nią wtedy całował się Mati. To ta dziewczyna. Nie mogłam w to uwierzyć. W pewnej chwili zorientowałam się, że płaczę.
- Wyjdź! - krzyknęłam przez łzy.
- Wyjdź...
Dziewczyna zaśmiała się tylko, położyła zdjęcie na półce i odeszła. Nie wiedziałam co mam zrobić. Kompletnie się zdołowałam. Po głowie krążyły mi różne myśli. Na przemian płakałam i się śmiałam. Kilka minut przed 15 przypomniałam sobie, że miałam iść na zdjęcie gipsu. Nie myślałam o tym. Wiedziałam tylko, że muszę pojechać do szpitala. Weszłam do łazienki żeby chociaż trochę się ogarnąć. Wyglądałam strasznie. Jednak moje kosmetyki dały radę i po skończeniu makijażu wyglądałam trochę w miarę. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 16. Za 15 minut miałam autobus do szpitala.

* 2 godziny później *
Mogłam normalnie chodzić! NARESZCIE! Wchodząc na przystanek w ostatniej chwili zdążyłam na autobus. Kiedy z niego wychodziłam nie mogłam uwierzyć w to, że mogę normalnie chodzić. Z tego powodu byłam zadowolona, ale kiedy tylko przekroczyłam próg domu cały humor całkiem mi się zepsuł. Wróciło do mnie wszystko co wydarzyło się kilka godzin wcześniej.
Przecież mi zapewniał, że to ona go całowała, że nic ich nie łączy. A teraz? Teraz ona jest w ciąży. Z nim. Chciałabym w to nie wierzyć, ale... Nie skończyłam monologu kiedy odezwał się mój telefon. No tak, zupełnie o nim zapomniałam. Kiedy zobaczyłam na wyświetlaczy imię chłopaka, o którym chciałam zapomnieć  w moich oczach ponownie pojawiły się łzy. Nie odebrałam. Nie miałam do tego siły. Kiedy odrzuciłam połączenie zorientowałam się, że mam mnóstwo smsów. Były w nich powiadomienia o tym, że Mateusz dzwonił do mnie kilkadziesiąt razy. Wiadomości od chłopaka nawet nie odczytywałam.
Po chwili mój telefon ponownie zaczął dawać o sobie znać. Tym razem odebrałam.
- Nie dzwoń do mnie, nie przychodź, nie pisz. Nie chcę cię znać. - powiedziałam przez łzy.
- Ale Nadia, o co cho... - nie chciałam dłużej z nim rozmawiać. Nie mogłam. Nie potrafiłam.


_________________________________________________________________

Nareszcie! Już mnie palce od pisania bolą. ;/ Obiecałam Asi, że dodam w piątek, ale wyszło, że dodaję dzisiaj...
Asia przepraszam. :* Mam nadzieję, że chociaż trochę się wam to spodobało. :)
Trzymajcie się, pa! :)




1 komentarz:

  1. Super, że już dodałaś. Dzięki, że wspomniałaś o mnie. Rozdział GENIALNY, ale się porobiło. Jestem ciekawa czy Nadia będzie z Mateuszem i czy to jego dziecko. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybko.

    OdpowiedzUsuń