sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 10

Tak jak myślałam do domu wszedł tato. Popatrzył na mnie przez chwilę po czym zapytał:
- Co ci się stało w nogę?
- Złamana. To długa historia.
Zaczęłam mu ja opowiadać, w połowie mój ojczulek nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem. W sumie to się tego spodziewałam.
- No nic, to będę musiał zrezygnować z wyjazdu, echh. - powiedział po chwili.
- Jakiego wyjazdu?
- Mam wyjazd służbowy na miesiąc drugi koniec polski. No, ale będę musiał powiedzieć, że nie mogę jechać. Nie poradzisz sobie sama.
- Mam rozumieć, że to twoja szansa na awans, tak? Nie ma mowy żebyś z tego zrezygnował. Dam sobie radę. Zresztą Mateusz pewnie mi pomoże, tak? -zapytałam spoglądając w stronę chłopaka i jednocześnie taty.
- Jasne. - odpowiedział z uśmiechem.
- Nie ma mowy, nigdzie nie jadę. - wtrącił rodzic.
- Tato... Pojedziesz i koniec.
- No nie wiem, pomyślę nad tym. - odpowiedział a po chwili opuścił salon udając się do swojego gabinetu.
Kiedy Mateusz zaczął się zbierać do domu przypomniałam sobie, że miał mi coś powiedzieć. Ten jednak powiedział, że powie mi o tym jutro. Trochę się wkurzyłam, ale musiałam dać radę i wytrzymać do następnego dnia. Pod wieczór tato poinformował mnie, że jednak zostawi mnie, ale mam dzwonić do niego jak by się coś działo. Z naszej rozmowy dowiedziałam się, że ma jechać następnego dnia. Prze chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, bo miałam tylko kilka godzin żeby pomóc mu w przygotowaniach. Najpierw nie chciał żebym to robiła, ale po kilku minutach w końcu się zgodził. W ciągu dwóch godzin uwinęliśmy się z ubraniami. A w ciągu następnych trzech zrobiłam mu jedzenie na drogę. Od kiedy mama zginęła nauczyłam się gotować i piec różne dobre dania. Ze wszystkim wyrobiłam się do 23, więc nie było źle. Ojczulek wyjeżdżał o 9 więc rano miałam jeszcze chwilkę, żeby się z nim pożegnać.

* 7 godzin później *
- Tato, ładowarka! Zapomniałeś spakować. - krzyknęłam po czym doczołgałąm się do fotela i wsadziłam ją do torby.
Kiedyś łowy zapomni... Jeszcze nie wyjechał, a ja już zaczynam za nim tęsknić. Mam nadzieję, że ten miesiąc szybko minie.
- Nadia córeczko bardzo cię przepraszam, ale dostałem telefon i muszę wyjechać wcześniej... - usłyszałam po chwili.
- Jasne, jedź. - odpowiedziałam i mocno przytuliłam się to taty. Może na co dzień tego nie okazuję, ale bardzo go kocham. Mam tylko jego.. I oczywiście Mateusza i Nikolę, ale to już inna bajka...
- To ja będę szedł. - wypalił po kilku minutowej ciszy.
- Będę tęsknił. Trzymaj się mała.
- Ja też... - odpowiedziałam po czym powoli udałam się za nim i stałam w drzwiach dopóki auto firmowe nie zniknęło za zakrętem.
Byłam bardzo zmęczona więc udałam się do sypialni na dole żeby się położyć. Na dole, ponieważ z tą nogą po schodach raczej nie wejdę. Jak na razie będę musiała spać tutaj... Ledwo zasnęłam, a obudził mnie dźwięk telefonu. Byłam wkurzona, bo nawet przespać się nie mogłam.
- Słucham? - powiedziałam jeszcze nieprzytomnie.
- No w końcu odebrałaś. Dzwoniłem chyba z 10 razy. - usłyszałam.
- Ciekawe kiedy. Chłopie jest 7 rano, a ty mi pobudkę robisz.
- 7?! Dziewczyno jest 15! Przez chwilę myślałam, że mnie wkręca. Uwierzyłam dopiero jak spojrzałam na zegarek.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chciałam napisać dłuższy, ale nie miałam zbytnio czasu więc dodaje krótki. mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe? Następny pojawi się na przełomie piątek/sobota. ;) Trochę mi przykro, że TYLKO 2 OSOBY czytają bloga, ale no trudno. Może z czasem będzie nas więcej. Mam taką nadzieję... ;)

2 komentarze: